Spektakularne SBS-y naskórka
MOJE SBSy
PRZYGODA Z GERMAŃSKĄ W TEORII
Przygoda z Germańską Heilkunde, moją największą przygodą życia, zaczęła się w czerwcu 2017. Z bardzo wysokim ciśnieniem wylądowałam w szpitalu z którego wyszłam z workiem leków, nakazem codziennego mierzenia ciśnienia i strachem o własne życie. Nie mogłam dowiedzieć się od lekarzy jaka jest przyczyna mojej „dolegliwości”, co w moim organizmie spowodują leki i kiedy zostanę wyleczona. Lekarze z którymi miałam do czynienia straszyli mnie, traktowali z cynizmem i lekceważeniem. Zaczęłam szukać pomocy gdzie indziej i moja przyjaciółka która zaliczyła wtedy drugi stopień Germańskiej Heilkunde poinformowała mnie, że w październiku 2017 jest spotkanie w Piasku, które prowadzi Pani Ewa Leimer. Po pierwszym stopniu powoli zaczęłam przyswajać wiedzę a właściwie zafascynowana zaczęłam wchłaniać każdą informację. Jednak ciągle, pogrążona w strachu, zażywałam leki ze szpitala. Po paru miesiącach nauki coś do mnie dotarło. Zrezygnowałam z mierzenia ciśnienia i zażywania leków. Po drugim stopniu, coraz bardziej zafascynowana nowymi informacjami poczułam, że coś się we mnie zmienia. Nie umiałam tego określić ale wiedziałam, że zmiany są intensywne. I tak minął niespełna rok od pierwszego kontaktu z Germańską Heilkunde
PRZYGODA Z GERMAŃSKĄ W PRAKTYCE – OBJAWY FAZY pclA
We wrześniu 2018 zauważyłam że coś dzieje się z moimi oczami – silny ropny wyciek z kącików oczu, pieczenie, zaczerwienienie białek. Rano po obudzeniu miałam trudności z otwarciem oczu, ponieważ całe były sklejone ropą. Tym razem z wiedzą o Germańskiej zrozumiałam, że to wagotonia gruczołu łzowego (endoderma), treść biologicznego konfliktu: „nie móc się pozbyć czegoś co się widzi i ciągle ma się to przed oczami”. (gruczoł łzowy lewego oka) oraz „ nie móc zobaczyć tego, co chciałoby się zobaczyć” (gruczoł prawego oka) Za kilka dni doszedł do powyższych objawów obrzęk i zaczerwienienie powiek obu oczu (ektoderma) z inną treścią konfliktu: „rozłąka chciana lub niechciana w korelacji partner i matka/dziecko”. Objawy nasilały się - silny obrzęk, intensywne zaczerwienienie białek oczu oraz ropne łzy. Po paru dniach naskórek na powiekach zaczął się łuszczyć i ropieć jednocześnie. Po zakończeniu III stopnia i po rozmowach z Panią Ewą Leimer, z którą mogłam omówić moje problemy w dużo większym stopniu, doszły kolejne objawy. Skóra na twarzy na lewym policzku zaczerwieniła się i wystąpił duży obrzęk z sączącym się ropnym wysiękiem. Obrzęk oczu powiększył się a moja twarz tak spuchła, jak po uderzeniu. Objawy zaczęły „przesuwać się w dół”, w kierunku szyi. Z dnia na dzień zajmowały coraz większy obszar. Byłam przerażona Przypomniało mi się że podobne objawy ( jednak o dużo mniejszej intensywności) wystąpiły już u mnie ponad 10 lat temu i byłam przerażona że to wszystko co wtedy przeszłam może się znowu powtórzyć. Skontaktowałam się z Panią Ewą Leimer, która z niesamowitą cierpliwością, niesłychaną intuicją i spokojem tłumaczyła mi co się dzieje w moim organizmie. Zrozumiałam, że SBS -ów jest więcej i idą „jak lawina”.
Dolegliwości bólowe nie były tak dokuczliwe, ale wygląd mojej twarzy mnie przerażał. Odczuwałam strach, przerażenie i panikę. Po rozmowie z Arturem przestałam patrzeć w lustro aby uniknąć wystąpienia DHS -u o treści: „Czuć się oszpeconym”.
DRUGA LEKCJA GERMAŃSKIEJ W PRAKTYCE- NASILENIE OBJAWÓW
Kiedy myślałam, że przyzwyczaiłam się już do zmian na skórze twarzy, wystąpiły bardzo mocne objawy na szyi. Najpierw czerwona plama centralnie na wysokości krtani, potem ten obszar się rozszerzał coraz bardziej i bardziej. Po telefonie od mojej mamy, w jednym momencie nastąpił potężny wybuch objawów z bardzo silnym obrzękiem, purpurowym zabarwieniem zajmującym całą szyję aż do dekoltu. Byłam pewna, że objawy wystąpią na moim całym ciele. Odczuwałam strach. W tych emocjach nie umiałam zrozumieć jaka konfliktoliza, jakiego DHS -u miała miejsce? Krótko potem pojawiła się gorączka. Naskórek na szyi zaczął jakby pękać. Każdy ruch, nawet powietrza, sprawiał mi ból. Nie mogłam leżeć, chodzić, stać, siedzieć, jeść, pić, myć się, spać... Odczuwałam tylko ból. Sekunda po sekundzie, godzina po godzinie i było to nie do wytrzymania a chłodne żele tylko na moment przynosiły ulgę. Obrzęk był coraz większy. Dlaczego? Czyżby nastąpił SBS cewki zbiorczej nerki? W tym momencie musiałam przyznać się przed samą sobą, że tak głęboko, w środku czułam się z tymi objawami sama jak palec, osamotniona i opuszczona. W tamtym momencie, starym nawykiem, najbardziej pragnęłam, żeby KTOŚ powiedział mi CO JA MAM ROBIĆ
Pani Ewa Leimer w bardzo delikatny ale stanowczy sposób uświadomiła mi, że to wszystko co się dzieje, ma do czynienia tylko z moimi odczuciami1 i tylko ja mogę decydować wiedzieć co dalej i tylko ja mogę wziąć odpowiedzialność za siebie i za to co się ze mną dzieje. To była bardzo ważna lekcja Germańskiej - nikt nie może wiedzieć, a tym samym powiedzieć nam co my odczuwamy i co jest dla nas w tej sytuacji najlepsze. To my sami wiemy co to ma być ale to nie jest takie proste w praktyce. Zrozumiałam również co oznacza przeczulica tak charakterystyczna dla SBS -u naskórka. Ból dzielił się na ten do zniesienia (to były momenty) i ten, który był nie do zniesienia, i ten właśnie towarzyszył mi właściwie całą dobę. Po prostu płynęły mi łzy z bólu. Udawało mi się na chwilę przysnąć ale ból i tak budził mnie i męczył tak długo, że znowu udawało mi się ze zmęczenia zasnąć na chwilę i tak trwało to bez przerwy. Zsiadłe mleko na okładach ścinało się bardzo szybko i stawało się twarożkiem. Szyja była obrzęknięta, bardzo gorąca, czerwona i pulsująca. Wysięk ropny był tak obfity, że sączył się z całej powierzchni szyi jak woda z kranu. Ciągle zmieniałam zimne okłady, których przyłożenie do szyi również powodowało ból. Pani Ewa Leimer z cierpliwością towarzyszyła mi i namawiała do poszukiwania DHS –ów, które mogły wywołać takie objawy. Cierpliwie, pytanie po pytaniu pomagała mi przeprowadzać śledztwo, które jest niezbędne do nazwania DHS -u i zasugerowała, widząc zdjęcia tomograficzne, że oprócz wagotonii ektodermy naskórka istnieje jeszcze jakiś aspekt tej rozłąki w aktywności! Aspekt rozłąki? Zrozumiałam, że sprawa jest po prostu bardziej złożona. Naskórek posiada pięć warstw i każda z nich wcześniej uległa owrzodzeniu a teraz komórka po komórce musi być uzupełniania a to mozolna praca białek produkowanych przez komórki własnego organizmu. Jeżeli dojdzie do uszkodzenia ostatniej warstwy naskórka, to mamy do czynienia jak gdyby z urazem starej mezodermy i ona reaguje jak na uraz. Doszło do mnie, że w moim organizmie mogą przebiegać w tym samym czasie jeszcze inne SBS -y w różnych fazach a jednocześnie byłam ciągle w aktywności jakiegoś konkretnego SBS -u skorelowanego z naskórkiem głowy, SBS -u naskórka, z którym związane było intensywne wypadanie włosów (Faza ca trwa od marca 2018). Męczyły mnie dodatkowo bóle odcinka lędźwiowego szkieletu i lewego biodra (faza pcl SWE ) więc wyobrażałam sobie co się tam w tym moim mózgu dzieje i jak ogromny jest to wysiłek dla całego organizmu. Zwracałam uwagę na posiłki bogate w białko i nie zażywałam żadnych leków.
TRZECIA LEKCJA GERMAŃSKIEJ W PRAKTYCE – ZAŁAMANIE
Osoby odwiedzające mnie2, nie znające Germańskiej Heilkunde, widząc te objawy przedstawiały mi wizję zakażenia gronkowcem, paciorkowcem, pęcherzycą, sepsą i sugerowały niebezpieczeństwo wyniszczenia moich wszystkich wewnętrznych organów. Powodowało to moje zwątpienie, załamanie, strach i pytania do siebie samej - czy dobrze robię, czy Germańska naprawdę się sprawdzi? A może w moim organizmie groźne bakterie już sieją spustoszenie? Może dojdzie do zakażenia całego organizmu? Przecież widzę, że na dużym obszarze mojej skóry trwa potężny proces ropny i nie wiem czy może już są tam bakterie beztlenowe, które jak mówił dr Hammer są groźne dla życia. Czy dam radę sama wziąć całkowitą odpowiedzialność za własne życie?
Objawy mnie przerastały. Byłam już na skraju wytrzymałości i Pani Ewa Leimer a także Artur doradzili mi, że jeśli nie daję rady to może lepiej przerwać fazę wagotoniczną i zastosować jakieś środki3. Wiedziałam, że mogą to być sterydy, antybiotyki lub też kortyzon ewentualnie wizyta u lekarza i szpital.
I znowu przypomniał mi się ten czas sprzed lat kiedy od razu przy pierwszych objawach na skórze twarzy i szyi lekarz medycyny konwencjonalnej polecił dietę, wypisał mi maści, sterydy i antybiotyki doustne i w zastrzykach.
Brałam to wszystko ale objawy nie ustępowały. Zmieniałam lekarzy, każdy oferował inne środki farmakologiczne, to trwało około roku. Potem na przestrzeni lat objawy pojawiały się i znikały z mniejszym lub większym nasileniem i zawsze stosowałam środki farmakologiczne, żeby jak najszybciej pozbyć się objawów.
Musiałam podjąć decyzję czy chcę do tego wracać. Wtedy wyobraziłam sobie, że przerwę lekami fazę pclA i biologiczny przebieg SBS -u. Przecież to taki sam rezultat jak przy wagotonii w zawieszeniu?!. Świadomość, że przerwanie tej fazy kompletnie nic nie załatwi, że wagotonia i tak kiedyś wróci, dała mi siłę, żeby przetrwać i nadal pozostać przy obserwacji objawów. Wiedziałam, że jeżeli mam poważnie i odpowiedzialnie potraktować naukę Germańskiej, to chcę na własnej skórze sprawdzić jak ona w praktyce się sprawdza. Wytrzymałam kolejny tydzień. Rana na szyi wyglądała w tym czasie jak po oparzeniu i ból, jak przy przykładaniu rozgrzanego do czerwoności żelaza ciągle dawał się we znaki ale w tym czasie zauważyłam, że obszar zajęty objawami trochę się zmienia, chociaż proces pękania, łuszczenia i wysięku naskórka trwał nadal. Potem ból zmienił się na ten do zniesienia. Pierwsza w połowie przespana noc i to był sukces.
CZWARTA LEKCJA GERMAŃSKIEJ – EK
Nadszedł grudzień 2018. W silnym bólu czekałam na EK. Było mi już naprawdę wszystko jedno jak będzie silny i czy go przetrwam Ja po prostu bardzo chciałam już doświadczyć EK. Któregoś poranka miałam dziwne przeżycie. Spróbuję to opisać. Przy porannej rozmowie zaczęłam coś mówić ale nie wiedziałam czy ja mówię czy też wydaje mi się, że mówię. Miałam wrażenie, jakbym była pod wodą i wszystko działo się w zwolnionym tempie. Nie wiedziałam czy jestem i siedzę czy też wydaje mi się to. Głowa opadała mi do tyłu i poprosiłam Romka, żeby położył mi na głowę zimny okład… siedziałam lub nie wiem czy siedziałam z zimnym kompresem około godziny. Potem długo spałam i biegałam do toalety. Wiedziałam, że to mogły być objawy EK! Ale może to jeszcze nie to? Nie miałam pewności. Takich momentów później było więcej, chociaż w mniejszym nasileniu. Po tym wydarzeniu nadal wykonywałam przy mojej szyi rutynowe zabiegi zmieniania opatrunków nasączonych ropą i jakby się nic nie zmieniało ale obszar wysięku widoczny na opatrunkach ulegał zmianie. W tamtym czasie mogłam i potrzebowałam tak naprawdę tylko spać. Jak niemowlak jadłam i spałam. Silne zmęczenie dosłownie zwalało mnie z nóg. 27 grudnia musiałam intensywnie zająć się pracą z której nie mogłam się wycofać. Przez cały tydzień do 1 stycznia pracowałam. Ponieważ w mojej pracy miałam do czynienia z ludźmi musiałam obwiązać szyję chustką zasłaniającą ranę. Dotyk chustki sprawiał ból ale nie miałam innego wyjścia. Chustka dobrze maskowała ranę. Wieczorem odrywałam chustkę z zaschniętą ropą od szyi i szłam spać a rano znowu nowa chustka na szyję i do pracy. Jakież było moje zdziwienie i szok ( to był na pewno najwspanialszy radosny DHS! ) kiedy 1 stycznia rano zobaczyłam Romka, który patrzył na moją szyję, śmiał się i skakał z radości. Zerknęłam w lustro i zobaczyłam prawdziwą fazę zabliźniania! Moja szyja! Wróciła moja dawna szyja! To radość nie do opisania. Organizm jest doskonały i robi co potrzeba dla naszego przetrwania, choć potrzebuje na to w zależności od masy konfliktowej niekiedy dużo czasu
PIĄTA LEKCJA GERMAŃSKIEJ W PRAKTYCE FAZA pclB ZABLIŻNIANIA
Ucząc się Germańskiej kompletnie nie zajmowałam się fazą zabliźniania, bo miałam wrażenie że w tej fazie jest już po wszystkim. Moja faza pclB to duże zmęczenie i potężne osłabienie. Na szyi widać jeszcze, że organizm wykonuje jakieś zabiegi pielęgnacyjne i kończy z cierpliwością swoją pracę. Czas i przebieg wagotonii natura ustala sama i proces ten trwa tak długo, jak długo organizm nie zakończy rozpoczętej restytucji tkanki. Teraz wyraźnie wyczuwalny i widoczny jest powiększony węzeł chłonny podżuchwowy lub podbródkowy na szyi. Rozumiem reakcję mojego organizmu (w tym dokładnie miejscu mogłam odczuć SWE i zareagował na to najbliżej położony węzeł chłonny). Dlaczego jest powiększony? Istnieją dwie możliwości: albo węzeł chłonny może być powiększony z powodu zwiększonej przemiany materii, która ma miejsce w wagotonii sąsiadującej z nim części histologicznej narządu. Jeżeli po zakończeniu SBS-u węzeł zmniejszy się, oznacza, że tak było. Jeżeli nie, to znaczy, że sam węzeł chłonny był w SBS-ie). Węzeł chłonny to luksusowa tkanka nowej mezodermy, która w aktywności konfliktu ulega ubytkowi w postaci martwicy natomiast pod koniec fazy zabliźniania jest jej w miejscu dawnej martwicy zawsze więcej. Mam teraz świadomość biologicznego sensu tego objawu. Nie pobiegnę teraz do lekarza ze strachem, aby tam usłyszeć, że to jest infekcja albo rak węzła chłonnego, bo rozumiem co robi mój mądry organizm4.
SZÓSTA LEKCJA GERMAŃSKIEJ W PRAKTYCE POSZUKIWANIE I NAZWANIE DHS
Mój przypadek to SBS endodermalnej części gruczołów łzowych obu oczu („nie chcieć czegoś widzieć”/”nie móc czegoś konkretnego zobaczyć, co chciałoby się widzieć”), SBS naskórka powiek, SBS naskórka twarzy, szyi (a głównie i najdłużej w miejscu krtani, grdyki) i SBS w aktywności naskórka głowy („rozłąka chciana lub niechciana” w korelacji z partnerem i matką/dzieckiem) oraz SBS naskórka szyi aż do ostatniej warstwy naskórka oraz SBS SWE centralny odcinka lędźwiowego O ile treść SBS-ów twarzy, oczu i odcinka lędźwiowego kręgosłupa mogłam odnaleźć szybciej o tyle szyja jako miejsce była zagadką, do której rozwiązania zachęcała mnie Pani Ewa Leimer.
Moje objawy szły lawiną i wskazywały na zakończenie aktywności kilku SBS-ów po kolei albo jednocześnie. Po wielu latach gromadzenia masy konfliktowej, jej wielkość była bardzo duża a tym samym objawy były bardzo intensywne. Dzięki Germańskiej miałam świadomość że wiele razy latami przerywałam fazę pclA SBSu naskórka stosując sterydy i antybiotyki. Pierwsze objawy na naskórku twarzy i szyi które pamiętam, wystąpiły u mnie wiele lat temu po ciężkiej chorobie mojego taty, który dostał udaru u którego zdiagnozowano udar mózgu. Pamiętam swoje odczucie po wiadomości o jego stanie jako gigantyczny strach. Tata miał sparaliżowaną lewą stronę ciała oraz doświadczył afazji. Nie wiadomo było czy tata przeżyje ale dzięki Bogu przeżył. Pół roku później zauważyłam u siebie objawy fazy pcl naskórka na lewym policzku i szyi. Poddałam się wtedy silnej kuracji antybiotykami i sterydami, trwającej parę miesięcy i w taki sposób przerwałam pierwszy raz fazę pcl. Potem objawy wracały a ja znowu stosowałam farmakologię. Tak działałam wielokrotnie. Czyżby teraz ta faza powróciła? Ale dlaczego teraz?
Te informacje przekazałam Pani Ewie, która zmieniła się w śledczego. Wiele razy wspominałam w korespondencji o swoim strachu, który jest moim głównym odczuciem i ciągle przychodziła mi do głowy myśl, że moje objawy mają coś wspólnego z tym strachem. Ten właśnie obszar szyi kojarzył mi się najbardziej z typowym miejscem, atakowanym przez drapieżniki podczas polowania. To dokładnie to miejsce swojej ofiary napastnik atakuje (chwyta, łapie zębami), aby pozbawić ją życia. To miejsce o którym myślę: „strach chwycił mnie za gardło”, „strach, który zaciska gardło", „tracę oddech ze strachu”.. Ten obszar kojarzył mi się z duszeniem. Pani Ewa Leimer nie zignorowała moich informacji o strachu tylko poszła ich tropem. Cytat: „Myślę, że Twoje rozważania w powiązaniu ze „strachem, który ścisnął Cię za gardło" nie są wcale takie naciągane To, co stało się z Twoim tatą było na pewno dla Ciebie powiązane z przerażeniem. Jeżeli tak było, to wówczas nawet, gdyby Twój tata nie stracił głosu, to wystarczyło tylko Twoje odczucie, które było powiązane z gardłem” Wtedy kiedy mój tata wyszedł ze szpitala, nie mogłam się z nim porozumieć bo on nie mówił. Bardzo nie chciałam żeby stracił głos!!! Brakowało mi rozmów z nim i bardzo to było trudne patrzeć na niego, gdy usiłował coś do mnie powiedzieć i miał pewność że mówi a z jego ust wydobywał się tylko nieskładny bełkot. W okolicy krtani znajduje się ośrodek mowy, a moje objawy dotyczyły dokładnie tego miejsca na szyi. Albo ten Cytat; „Nie wiem jak dalece samo odczucie strachu, który ściska za gardło mogłoby być szyną ale myślę, że również to byłoby możliwe”. Cytat: ”Na Twoich tomografiach komputerowych znalazłam jedno zdjęcie, na którym wyraźnie widać zajęty ośrodek sterowania krtanią. Wygląda na to, że HH były (czy w dalszym ciągu są?) zarówno w ośrodku sterowania nabłonkiem płaskim, jak i motoryką krtani.” Pani Ewa zasugerowała jeszcze jedną możliwość. Cytat: „Ale jest możliwa jeszcze inna opcja, a mianowicie: ostatni rok obcowania z Germańską spowodował u Ciebie jakąś wewnętrzną przemianę, może wewnętrzne uspokojenie i teraz z ogromną siłą powróciła, któryś raz z kolei wagotonia i biegnie sobie bez "przerywania"... ale masa jest po prostu tak ogromna, że wygląda to tak, jak wygląda.”
Tak! Na tym etapie poszukiwań są to możliwe tropy. Medytuję nad tymi możliwościami. Osoby z mojego otoczenia zwracają uwagę na przemianę która we mnie nastąpiła. Ja ją również zauważam. Germańska na pewno uwalnia mnie od strachu.
SIÓDMA LEKCJA GERMAŃSKIEJ W PRAKTYCE– WSPARCIE
Pacjent czyli cierpliwy to ty sam. Ty sam / sama jesteś, podczas trwania objawów SBS-u osobą która obserwuje swoje odczucia, swój organizm i w danym momencie podąża za jego potrzebami. Znajomi którzy nie znają Germańskiej podczas moich SBS-ów wpadali w panikę, straszyli mnie zakażeniem organizmu i zgonem. Natychmiast wysyłali mnie do lekarza, do szpitala, pukali się w głowę, nazywali durną babą, lekceważyli moją decyzję, bardzo mnie w ten sposób osłabiając i strasząc. Unikanie tych osób przynosiło mi ulgę. Pacjent bez wsparcia, moim zdaniem ma małe szanse. Wsparcie to podstawa podczas przebiegu wagotonii SBS-ów. Mam ogromne szczęście, że mogłam liczyć na wsparcie Pani Ewy, Artura i Romka.
Dziękuję Pani Ewie, która towarzyszyła mi od początku objawów i wspierała swoim doświadczeniem, delikatnością w formułowaniu informacji, profesjonalizmem w interpretacji za wspaniałą detektywistyczną pracę i jej nieocenioną intuicję i obecność, gdy tylko tego potrzebowałam. Dziękuję.
Artur, który od początku dawał ogromne wsparcie słowem, wiedzą, obecnością, rozmowami, cierpliwym tłumaczeniem i pomocą w szukaniu DHS -ów i przypominaniem, żebym słuchała Studentenmädchen i przestała patrzeć w lustro. Dziękuję Ci.
Romek który godzina po godzinie cierpliwie i bez przerwy w dzień i w nocy był przy mnie i powtarzał, że dam radę, że to faza „zdrowienia” i że będzie dobrze. On dopiero teraz się przyznaje, że to wyglądało przerażająco i że moje cierpienie było dla niego bardzo trudne ale spisał się na medal. Dziękuję Ci.
Przeżycie SBS–u uczy cierpliwości, przyjmowania bólu, oswajania swoich lęków, zaufania do wiedzy Germańskiej i respektu do matki Natury. Po moich doświadczeniach, patrząc w tabelę Hamera zaczynam rozumieć jak wielkim wyzwaniem są SBSy. DHS-ów nie jesteśmy w stanie uniknąć ale z wiedzą Germańskiej możemy pamiętać o jak najszybszej konfliktolizie i zmniejszaniu masy konfliktowej. Wpływa to niewątpliwie na zmianę podejścia do nas samych, do naszych relacji, do jakości naszego życia, do szacunku dla całego naszego istnienia.
A teraz powiem jak na rozdaniu Oskarów:
Doktorze Hamer dziękuję!
Pani Ewo, dziękuję!
Arturze, dziękuję!
Romku, dziękuję!
Bez Was5 nie byłoby możliwe biologiczne przejście moich SBSów!!
I podnoszę do góry wyciągniętą rękę a w dłoni nie trzymam statuetki Oskara tylko krokus, symbol Germańskiej Heilkunde.
Dorota
***
Komentarz Ewy Leimer:
Wszystkie trzy płaszczyzny (psyche - mózg - organ) były w tym przypadku możliwe do prześledzenia. To znaczy, że była dostępna również tomografia komputerowa mózgu. Dokładna analiza tego przypadku jest tematem 4 stopnia programu kształcenia.
Po raz pierwszy przedstawiamy raport na temat przebiegu SBS, do którego nie udało nam się pozyskać pomocy dr Hamera. Ten raport jest dlatego cenny, ponieważ pokazuje, że można korzystać z tej wiedzy na co dzień, jeśli się ją dobrze zrozumiało i ma się wsparcie swoich krewnych, nawet bez lekarza...
Jestem pewna, że dr Hamer cieszyłby się z tej relacji...
Jednym z celów Dr. Hamera było, aby każdy, bez udziału terapeutów, mógł wykorzystać tę wiedzę dla siebie (przy wsparciu swoich bliskich) na codzień.
Czasami konieczna jest pomoc kliniczna nawet wtedy, gdy korzystamy z wiedzy Germańskiej Heilkunde (doktor Hamer twierdził, że w 3% do 5% przypadków), ale niestety nie możemy dziś otrzymać pomocy, która uwzględniałaby wiedzę Germańskiej Heilkunde. Dlatego ważne jest, aby w przebiegu SBS-u każdy sam przy wsparciu swoich bliskich świadomie podejmował mądre decyzje ... Czasami trudno jest przebrnąć przez dolegliwe objawy, ale jest to możliwe.
Autorka niniejszej dokumentacji przedstawiła ją w sposób zrozumiały i przejrzysty. Nie potrzeba więc zbyt wielu uwag.
Jedno przyporządkowanie objawów nie jest jednak prawidłowe.
W medycynie szkolnej mówi się o węzłach chłonnych na szyi. Z Germańskiej Heilkunde wiemy, że wzdłuż obu stron szyji nie ma węzłów chłonnych, tylko szczątkowe łuki skrzeli.
Różnica pomiędzy tymi dwoma organami leży w histologii
- przewody skrzelowe są ektodermalne
- węzły chłonne nowo-mezodermalne
Każda z tych części reaguje na inną treść konfliktu. Węzły chłonne na lekką utratę własnej wartości (SWE), przewody szczątkowe skrzeli na strach z przeciwka.
Objawy podczas przebiegu tych dwóch SBS-ów są podobne. Różnica polega na tym, że po SBS węzłów chłonnych pozostaje więcej tkanki nowomezodermalne, tzn. węzeł pozostaje powiększony na zawsze, podczas gdy w szczątkowych łukach skrzeli jest w fazie pcl tylko obrzęk, który po zakończeniu SBS znika i przwody skrzeli powracją do stanu sprzed SBS-u.
Dorota, pisząc swoją relację, nie pamiętała tej różnicy. Jej opis SBS węzłów chłonnych jest wprawdzie poprawny, ale ona nie miała tego SBS-u.
Tomografia komputerowa mózgu pani Doroty wskazuje, że zareagowała strachem frontalnym DHS. Po ustaniu "strachu z przeciwka" (Konfliktoliza), weszła w fazę pcl ... stąd opuchlizna. Po zakończeniu SBS obrzęk zniknął.
Jej SBS były bardzo spektakularne, ponieważ były one wynikiem powtarzających się wcześniej aktywności w przebiegu wagotonii (wagotonia w zawieszeniu).
Bardzo dziękuję za pozwolenie na opublikowanie tego doświadczenia z Germańską Heilkunde.
Jestem za to Dorocie bardzo wdzięczna!
Takie relacje są bezcenne!
1 - Odczucia: Reakcja organizmu zgodnie z kodem zachowaniem.
2 - Goście mojej agroturystyki
3 - środki medycyny szkolnej
4 - patrz komentarz
5 - Gdyby Dorota przed wystąpieniem tych SBS ukończyła cały program kształcenia, nie potrzebowałaby informacji dodatkowych ani ode mnie, ani od Artura i poradziłaby sobie sama z tymi objawami przy stałym wsparciu Romana.