WPROWADZENIE do GERMANISCHE HEILKUNDE®

dr med. Ryke Geerd Hamer

Bóle ich interpretacja 
z uwzględnieniem wiedzy Germańskiej Helikunde

W tzw. chorobach nowotworowych medycyna szkolna traktuje bóle jako objaw "zbliżającego się końca", czyli zbliżającej się śmierci pacjenta. Jedyną pomocą jaką może pacjentowi zaofiarować to silne środki przeciwbólowe...
W Germańskiej Heilkunde temat bólów jest bardzo ważnym tematem. W odróżnieniu do medycyny szkolnej my wiemy, że mamy do czynienia z bólami różnego rodzaju:

  1. do pierwszego rodzaju należą bóle występujące w fazie aktywnej konfliktu, jak np. bóle przy anginie pektoris, czy bóle przy owrzodzeniu żołądka
  2. oraz drugi rodzaj bólów, do którego zaliczymy bóle fazy pcl. Te ostatnie powstają wskutek opuchlizn czy obrzmień, ale również wskutek zabliźniania.

Bóle występujące w fazie aktywnej konfliktu, do których zaliczamy np. bóle występujące przy anginie pectoris znikają automatycznie w momencie ustania konfliktu. Można powiedzieć, że tego rodzaju bólu można się "pozbyć" na drodze psychicznej (pod warunkiem, że aktywność konfliktu nie trwała dłużej jak 9 miesięcy, np. w przypadku konfliktu typu "rewir"). 
W przeciwieństwie do nich, bóle występujące w fazie pcl, które zasadniczo stanowią pozytywny objaw, można pozytywnie przetrwać (poradzić sobie z nimi), jeżeli pacjent dogłębnie zrozumie zależności i jeżeli potrafi się jak gdyby "nastawić" na nadchodzące "dolegliwości", oraz trwające bóle jak na załatwienie ciężkiej pracy, która go jeszcze czeka... W zasadzie bóle posiadają określoną biologiczną celowość zarówno dla zwierzęcia jak i dla człowieka. A mianowicie, dzięki nim organizm jest trzymany w spokoju i wagotonina może jak najoptymalniej przebiegać...

Przykład: przy znajdującym się w wagotonii SBS-u kości mamy do czynienia z bólami powstałymi wskutek naciągania się wrażliwie unerwionej, archaicznej skóry kości, tzw. okostnej. Występują one regularnie przy naciąganiu się okostnej (periost), gdy w fazie pcl kość nabrzmiewa (puchnie). Bóle te są bardzo ważnym zjawiskiem przy biologicznej naprawie kości, gdyż zmuszają one osobnika do trzymania w spokoju dotkniętej zmianą części szkieletu, znajdującej się w niebezpieczeństwie w przypadku jej nadwyrężenia, gdyż łatwo może dojść do jej złamania.  Ważne jest, żeby pacjent zrozumiał: bóle kości są w zasadzie czymś bardzo pozytywnym, gdyż zawsze są one oznaką wagotonii dotkniętej części szkieletu.

Również naciąganie się kapsułki wątroby podczas mającego miejsce w fazie pcl (hepatitis) obrzmiewania wątroby powoduje bóle, podobnie jest w czasie wagotonii po owrzodzeniu pęcherza moczowego, moczowodu/cewki moczowej, miedniczek nerkowych, etc.

W przypadku przewodowego raka piersi, występują w fazie pcl konfliktu bóle w postaci ciągnięcie w piersi. Również rak gruczołów mlecznych piersi powoduje bóle (wskutek zabliźniania się i kurczenia) w fazie (pod koniec) pcl. Kobiety porównują ten rodzaj bólu do mocnego bólu, podobnego do wbijania noża w ciało.

Te bóle są przyporządkowane głębokim bólom skóry właściwej sterowanej przez  móżdżek, występują we wszystkich innych miejscach skóry właściwej i są  np. szczególnie boleśnie odczuwane w fazie pcl półpaśćca.

Do bóli spowodowanych zabliźnianiem się w końcowym stadium fazy pcl zaliczamy również bóle podczas zrostów opłucnej żebrowej po raku opłucnej żebrowej. Wówczas to występuje równocześnie wysięk w opłucnej żebrowej. Z tym samym  zjawiskiem mamy do czynienia przy zrostach otrzewnej podczas wodobrzusza, który powstaje w fazie pcl po raku otrzewnej.

Większość raków, czy tak zwanych chorób rakowych zostaje odkrytych w momencie, gdy znajdują się już w fazie pcl. Również rak kości zęba powoduje bóle dopiero, gdy  zaczyna się faza pcl. Podobnie jest w przypadku dziur w szkliwie, które powodują wzmożone odczuwanie na ciepło/zimno, słodkie/kwaśne...itd., itd.

W przypadku reumatyzmu, którego przyczyną jest brutalny konflikt spowodowany rozłąką z obecnością zadawania bólu, czy odczuwania bólu oraz braku czucia w określonym obszarze, dochodzi w fazie pcl do tzw. przeczulicy, płynącego bólu nazywanego bólem reumatycznym.

W przeciwieństwie do tego, w przypadku owrzodzenia żołądka oraz owrzodzenia przewodów żółciowych (organy te są zaopatrywane przez czułe centrum kory mózgowej) mamy do czynienia z występowaniem bólów i kolek w fazie aktywnej konfliktu. Napad bóli w gośćcu występuje zawsze wówczas, gdy występuje następująca kombinacja: rak cewki zbiorczej nerki w aktywności i równocześnie SBS kości w wagotonii (faza pcl raka kości - białaczka).

Należy tutaj wspomnieć również Kryzys Epileptoiczny przy zawale serca, gdyż w nim pacjent przeżywa jeszcze raz w mgnieniu oka swój cały konflikt, przez co dochodzi do mocnych bóli spowodowanych anginą pectoris. Stąd biorą się te charakterystyczne bóle podczas zawału serca. W medycynie szkolnej uważa się, że należy te bóle „zwalczać”, co jest poważnym błędem.  Do tej pory nie wiedzieliśmy, że ta mająca miejsce w Kryzysie Epileptoicznym angina pectoris jest warunkiem przeżycia i posiada biologiczną celowość. Od „prawidłowego przebiegu” Kryzysu Epileptoicznego zależy bowiem prawidłowe zakończenie obrzęku i przez to przeżycie osobnika. Większość przypadków śmiertelnych przy zawale serca ma miejsce właśnie podczas tego Kryzysu Epileptoicznego (nie wolo mylić go z bólami występującymi przy anginie pectoris, kiedy bóle pojawiają się już w momencie DHS®-u).

Należy tutaj również wymienić różne rodzaje bólów głowy: migrena, czy bóle umięśnienia twarzy (diagnozowane jako neuralgia trójdzielna =  Trigeminus), występujące dopiero po ustaniu konfliktu. Tak ma się ze wszystkimi rodzajami bólów, które spowodowane są obrzmieniem mózgu.

Wprawdzie każdy obrzęk mózgu  w zasadzie przemija, ale mimo tego osobnik może przedtem umrzeć z  powodu silnego ucisku na mózg, jeżeli np. konflikt bardzo długo był w aktywności, albo jego intensywność była bardzo duża, czy też wówczas, gdy występuje równocześnie większa ilość takich około-ogniskowych obrzęków, albo są one niekorzystnie zlokalizowane i mają miejsce nawroty aktywności.

Np. po przeżyciu centralnego konfliktu z powodu utraty własnej wartości, podczas fazy pcl "puchnie" cały mózg (łożysko). Jak w jednej z klinik uniwersyteckich w zachodnich Niemczech dr Hamer zażądał swego czasu zdjęcia tomografii komputerowej pacjenta chorego na leukemię, to jego koledzy lekarze nie mogli zrozumieć, dlaczego upiera się on przy przeprowadzeniu tak zbytecznego badania (ich zdaniem przy tego rodzaju zachorowania zupełnie niepotrzebnego). Tutaj należy wspomnieć, że żaden inny pacjent, jak właśnie pacjent "chory" na białaczkę ma tak wiele objawów w mózgu.

W oparciu o Germańską możemy dokładnie rozróżnić do jakiej fazy "choroby" ból należy, jakiego rodzaju on jest oraz jak długo jeszcze może potrwać. Tragicznym faktem jest jednak, że pacjent dostaje przeważnie bóle wówczas, gdy znajduje się już w fazie pcl. W przypadku „raka kości” należy ona do fazy, w której już na jej początku występują okropne, prawie nie do wytrzymania bóle, mimo, że są one też czasowo ograniczone.  Mogą one być bardzo uporczywe i wymagają wysokiej sztuki psychicznego towarzyszenia pacjentowi. Im lepiej jest pacjent przygotowany na występowanie bólów kości, tym lepiej jest mu te bóle znieść. Im większa panika, tym większe odczuwanie bólów.

Naprawdę straszną rzeczą jest, że w medycynie szkolnej wszyscy pacjenci cierpiący na silne bóle dostają morfinę, czy inne narkotyczne (opiaty) środki uśmierzające. Morfina podawane w fazie wagotonicznej (w fazie pcl) może spowodować już w najmniejszej dawce śmierć pacjenta. Zmienia ono bowiem całkowicie drgania pracy całego mózgu w okropny sposób i pozbawia pacjenta całkowicie jego moralności. Od tego momentu występuje również paraliż jelita, co oznacza, że pożywienie nie jest trawione. Pacjent jest pozbawiony własnej woli i nie zauważa, że właściwie zostaje zabijany. Przy „niezakłóconym” przebiegu biologicznych procesów jego organizmu, wyzdrowiałby w przeciągu następnych tygodni, czy miesięcy.

Ponieważ odczuwanie bólów jest czym bardzo subiektywnym, po zakończeniu działania morfiny pacjent odczuwa ból jeszcze silniej, jak bez zażywania tego uśmierzającego środka. Jest znaną rzeczą, że dawki morfiny muszą być ciągle zwiększane, ażeby pacjent czuł ich działanie. Dlatego też podawanie morfiny było zawsze ślepą uliczką, było zabijaniem na raty.

Zapytacie słusznie, czy lekarze o tym nie wiedzą? Naturalnie że wiedzą o tym lekarze. Tylko sposób rozumowania jest następujący: „Bóle, a więc początek końca.  Tak czy tak nie można już niczego zrobić. A więc przynajmniej pozwala się pacjentowi  bezboleśnie umrzeć.”

Z dogmatycznych przyczyn naturalne "uzdrowienie" raka jest ignorowane. W ten sposób rak może pozostać w dalszym ciągu chorobą śmiertelną i w dalszym ciągu można manipulować  „bezwolnym” pacjentem. Pacjenci, którym udało się przejść fazę pcl i względnie krótko trwający okres bólów bez zażywania morfiny są za to bardzo wdzięczni. Po 2-3 tygodniach zażywania tych środków (morfiny, Fortalu, Valeronu czy Temgesicu) z pewnością nie doczekaliby końca tej fazy. Przy pomocy każdej chemioterapii można drastycznie przerwać każdą fazę pcl i wówczas naturalnie znikają również bóle, te celowe, sensowne oznaki wagotonii. Tylko te rzekome sukcesy leżą wyłącznie w zakłóceniu, przerwaniu naturalnego przebiegu procesu wagotonii. Przy tym  zatruwa się cały organizm.

W przypadku "raka" organów sterowanych przez mózg archaiczny chemoterapia przyczynia się jeszcze do jego wzrostu, gdyż trucizna dostająca się do komórek nasila jeszcze sympatykotonię. A w przypadku "raka" organów sterowanych przez nowy mózg stosowanie chemoterapii jest całkowicie bezsensowną rzeczą, gdyż w ten sposób zostaje przerwany proces wagotonii.

Medycyna akademicka nie rozróżnia w swojej diagnozie i terapii przynależności do różnych listków zarodkowych. Gdyby tak było, to przynajmniej jeden onkolog musiałby zauważyć, że przy pomocy chemoterapii możny coś wskórać wyłącznie w fazie pcl. A mianowicie: przerwanie wagotonii.

Taka pseudo-terapia z trucizną zabijającą komórki (chemioterapia) przypisuje sobie bez uzasadnienia symptomatyczne „sukcesy” i one zostają sprzedawane z wieloma zgubnymi skutkami. Do pierwszych z nich należy: ażeby zapobiec symptomom wagotonii (bóle) trzeba ciągle powtarzać chemoterapię, co w przypadku np. raka kości prowadzi do zaniku szpiku kostnego (phtise), co z kolei oznacza pewną śmierć pacjenta. Drugi skutek oznacza jeszcze większe niebezpieczeństwo. A mianowicie: z każdą nową dawką chemoterapii wstrzymuje się obrzęk mózgu, co prowokuje tzw. efektu harmonijki. Wskutek tego elastyczność synaps komórek mózgu zostaje osłabiona, często dochodzi do ich przerwania i przez to do apoplektycznej śmierci pacjenta spowodowanej cytostatykami.

Dlatego też podstawą terapii Germańskiej jest zrozumienie przez pacjenta wszystkich zależności, na których jej wiedza się opiera, ażeby mógł on lepiej zrozumieć mechanizmy powstawania oraz przebiegu jego tzw. choroby. Jeżeli to możliwe, pacjent powinien być zapoznany z tym systemem od samego początku jego „zachorowania”, ale jeszcze lepiej, jeżeli pozna te zależności jeszcze przed zachorowaniem! Wówczas, taki pozbawiony paniki, całkowicie opanowany i spokojny pacjent, może łatwiej znieść nękające go symptomy, przede wszystkim te w fazie pcl. Wie, że każde wydarzenie jest tylko częścią jednego Sensownego Biologicznego Programu Specjalnego, stworzonego przez Matkę Naturę dla naszego dobra. Rozumie bardzo dobrze co w danym momencie dzieje się w jego organiźmie i dlaczego tak musi być. Wie, że z Germańską 95% pacjentów powraca do normotonii ("zdrowieje").

Dr Ryke Geerd Hamer

Copyright by Dr. med. Ryke Geerd Hamer
Tłumaczenie: Ewa Leimer