Robert Koch - dopasowany postulat
Dla lepszego zrozumienia całego oszustwa na temat domniemanej zakażalności przez drobnoustroje, ważne jest, żeby przeciętny człowiek zapoznał się z tymi oficjalnie przemilczanymi faktami, które niełatwo znaleźć w powojennej literaturze medycznej.
Wszelkie dyskusje mające na celu obalenie panującego poglądu o infekcjach i szczepionkach można by porównać z próbowaniem znalezienia odpowiedzi na pytanie (przy wiedzy o tym, że ziemia jest kulą): czy można spaść z płaskiej ziemi, czy też może na granicy jest jakaś siatka, do podtrzymania ... o czym my tutaj dyskutujemy!
Dyskutujemy na nieistniejący temat! Nie ma żadnych dowodów naukowych (opartych na badaniach przeprowadzonych metodą naukową) które potwierdzałyby tzw. teorię infekcji drobnoustrojem (wyłączając naturalnie ciężkie zatrucia drobnoustrojami, które produkują toksyny przy rozkładzie martwej tkanki), czy istnienie niektórych z nich (wirusy!). Panujące dzisiaj w medycynie twierdzenia o "szkodliwości" drobnoustrojów oraz "przydatności" tzw. szczepionek, nie były nigdy zweryfikowane, czy falsyfikowane w oparciu o metodę naukową, dzięki której było możliwe odkrycie przez człowieka wielu znanych praw i reguł natury, wykorzystanych w np. rozwoju techniki...
Poniższy tekst jest tłumaczeniem artykułu, którego autor nie posiada wiedzy o Prawach Natury Germańskiej Nowej Medycyny. Dla lepszego zrozumienia całego oszustwa na temat domniemanej zakażalności przez drobnoustroje, ważne jest, żeby przeciętny człowiek zapoznał się z tymi oficjalnie przemilczanymi faktami. Z tego powodu artykuł ten znalazł się na naszej stronie.
Według literatury medycznej Robert Koch zyskał sławę światową, ponieważ w roku 1882 odkrył bakcyl tuberkulozy. Książki historyczne pokazują jednak, że hipoteza Roberta Kocha o domniemanej “zakażalności” bakterii trafiła na wiele sprzeciwów ze strony jego kolegów. W rzeczywistości Robert Koch zyskał sławę dlatego, ponieważ jemu pierwszemu udało się sfotografować bakterię pod mikroskopem. To jest jego prawdziwa zasługa.
Sfotografowanie bakterii spowodowało duże zainteresowanie i fotografia została przyjęta jako dowód na "infekcyjną" właściwość tego drobnoustoju. Fotografia była dużo lepsza, jak sporządzane dotychczas rysunki. Dla medycyny szolnej już sama obecność bakterii była wystarczającym dowodem na to, żeby twierdzić, że bakteria wywołuje chorobę. Tak jest do dzisiaj, od czasów Roberta Kocha.
Dzięki odkryciu prątka gruźlicy oraz jego sfotografowaniu, Robert Koch stał się przodującym niemieckim naukowcem. W warunkach laboratoryjnych uzyskiwał z chorych zwierząt “produkty choroby”, manipulował nimi i drastycznie je zmieniał, po czym aplikował je innym doświadczalnym zwierzętom w laboratorium. Jeżeli rozwinęły one w zdrowym osobniku podobną chorobę, to zakładano, że teoria zarażenia została potwierdzona.
Od tego czasu Postulaty Kocha są metodą, przy pomocy której na podstawie eksperymentów na zwierzętach potwierdza się teorię zakażalności przez mikroby.
Ale postulaty nie są spełnione przy takich “chorobach” jak AIDS, lepra i syfilis. Nie sprawdzają się również przy innych tzw. chorobach infekcyjnych.
Pierwotnie postulaty pochodziły od anatoma Jakuba Henlego który był nauczycielem Roberta Kocha. (Jacob Henle juz 20 lat przed Ludwikiem Pasteurem twierdził, ż to istnieją drobnoustroje, które powodują choroby) Według Henlego, tylko wówczas można mówić o zarażeniu, jeżeli po zaaplikowaniu produktu chorobotwórczego zdrowemu organizmu (drobnoustrój) zaobserwuje się wystąpienie takich samych objawów chorobowych, jakie miało chore zwierzę, od którego te produkty pochodziły. Poza tym u “zarażonego” osobnika powinno być możliwe udowodnienie obecności tego samego drobnoustroju.
Na podstawie postulatów Henlego, Koch nie mógł udowodnić “teorii zakażalności”, ponieważ jego eksperymenty nie były w stanie sprostać wymaganiom tych postulatów. Dlatego też zastąpił wyrażenie “tą samą chorobę”, wyrażeniem “podobną chorobę”.
Postulaty Henle-Kocha (w formie oryginalnej)
Drobnoustrój musi znajdować się w płynach organizmu, względnie musi być możliwy do zaobserwowania pod mikroskopem w wydzielinie organizmu zarażonego. U zdrowego nie wolno go być.
Drobnoustrój musi być możliwy do wyizolowania z organizmu i możliwy do wyhodowania w czystej kulturze.
Po zaaplikowaniu tej czystej kultury musi wystąpić w zdrowym organiźmie ten sam objaw chorobowy.
Zarówno Pasteur, jak i Koch uczyli, że drobnoustroje znajdujące się w powietrzu wywołują choroby, ale ich eksperymenty nigdy tego nie udowodniły. żadne zwierzę doświadczalne z laboratorium Kocha nie zachorowało na gruźlicę. Zwierzęta te zostały zabite przez podawane w ogromnych ilościach trucizny, które Koch hodował w swoim laboratorium. Tzw. śmercionośne drobnoustroje Kocha były w rzeczywistości wyhodowanym w laboratorium jadem trupim (toksyny bakterii produkowane w warunkach bez dostępu tlenu).
Postulaty Kocha w formie zmienionej
W ostatnich 100 latach historii medycyny zasługi Kocha zostały “ufryzowane”.
Dzisiaj Robert Koch uchodzi za najwybitniejszego naukowca, który nie tylko wytłumaczył chorobę gruźlicy, nie tylko odkrył istnienie bakterii gruźlicy, ale również umożliwił leczenie gruźlicy. To, że nie odpowiada to prawdzie uzmysławia przedstawiony po krótce skrót. Na podstawie badań nad gruźlicą została rozwinięta niefunkcjonalna diagnostyka, w oparciu o którą do dzisiaj przeprowadza się próby alergiczne. Każdy medyczny bakteriolog XIX wieku wiedział, że bakterie nigdy nie mogą wywołać choroby i przy dopływie powietrza nie produkują żadnych toksyn (trucizn). Toksyny produkują jednak bakterie znajdujące się w probówce, w której nie ma dostępu powietrza, albo bakterie znajdujące się w padlinie.
Po tym jak zdawało się już, że Robert Koch raz na zawsze udowodnił teorię, że bakterie powodują choroby, zwrócili na siebie uwagę tacy słynni lekarze jak Rudolf Virchow i Max von Pettenkofer. Przeprowadzili eksperymenty na sobie, udowadniając tym samym, że nie jest tak, jak twierdzi Koch. Wypili całą szklankę zawierającą prątek gruźlicy, względnie przecinkowca cholery (Vibrio cholerae) i nie zachorowali. Ale ta spektakularna akcja nie wzruszyła ani trochę świata ówczesnej medycyny. Medycyna szkolna, już na początku jej totalnego uprzemysłowienia, rozwinęła zdolność “zauważania” i akceptowania tylko takich rozpoznań jej wybitnych naukowców, które pasowały do hipotez sformułowanych przez medycynę szkolną oraz obiecywały zyski, w których już zawsze partycypowali naukowcy wierni tej linii medycznej.
Zadziwiająca jest przemiana, jakiej doznały Postulaty Henle-Kocha w różnych wydaniach Pschyrembel (Pschyrembel - encyklopedia medycznej literatury wydawnictwa Walter de Gruyter w Berlinie), co znajdujemy w standardowej medycznej encyklopedii naszych czasów. I tak w 256 wydaniu encyklopedii brakuje zdania: u zdrowego musi go (mowa o drobnoustroju) zawsze brakować.Natomiast w wydaniu 257 i 258 zdanie to jest zawarte.
Koch na Międzynarodowym Kongresie Medycznym w 1890 roku podał do wiadomości publicznej, że odkrył lekarstwo na gruźlicę. Miała to być tuberkulina. Swoje badania oparł na niewielkiej ilości prób. Badania okazały się błędne. Tuberkulina nie leczyła gruźlicy. Jednak jak pisze Victor Robinson "ogłoszenie przez Kocha odkrycia środka przeciw gruźlicy podgrzało łono Matki Ziemi niezdrową nadzieją...". wydarzenie to wzbudziło ogromne zamieszanie, ludzie chcieli się leczyć niesprawdzonym lekiem, który wywoływał u niektórych pacjentów śmierć.
Mimo tego, z inicjatywy wysłanników miasta Berlina, Koch został honorowym obywatelem tego miasta a w 1905 roku otrzymał Nagrodę Nobla za swoje badania nad gruźlicą.